Efekt? Rozczarowanie pracowników, że firma ubezpieczeniowa odmawia wypłaty świadczenia np. z powodu karencji, o których pracownicy nie zostali poinformowani (np. pracownik zachoruje na raka 2 miesiące po zapisaniu się do ubezpieczenia grupowego, w którym ma opcję "poważne zachorowania", tylko, że ta opcja zaczyna działać po 90 dniach, to samo dotyczy karencji w przypadku urodzenie dziecka czy śmierci rodziców i teściów).
Prowadziłem setki wykładów na temat ubezpieczeń grupowych, napisałem wiele artykułów i felietonów i wydaje mi się, że bardzo mało osób rozumie, że ubezpieczenia grupowe mimo swoich zalet (może przystąpić osoba ciężko chora, niska cena, itd), nie spełniają w życiu żadnego człowieka funkcji, jaką powinno spełniać ubezpieczenie na życie.
Podstawowym celem ubezpieczenia na życie jest bowiem zabezpieczenie bytu rodziny w razie śmierci, choroby, niezdolności do pracy czy wypadku ubezpieczonego. Do tego potrzebne są bardzo wysokie sumy ubezpieczenia opiewające na setki tysięcy złotych (np. jako zabezpieczenie kredytu, oboje małżonkowie powinni mieć ubezpieczenia na sumy odpowiadające wysokości kredytu oraz spisane testamenty!), albo miliony złotych, a nie kilkadziesiąt tysięcy, które ledwo wystarczą na koszty pogrzebu właściciela polisy.
Kiedyś napisałem felieton o tym, jak to wszyscy się nawzajem oszukują: Klienci udają, że kupują polisy na życie, i że są ubezpieczeni (śpią spokojnie), a firmy ubezpieczeniowe ubezpieczając ich na marne grosze nie uświadamiają im, że pieniądze z polisy niczego nie załatwią w razie śmierci czy choroby.
Dzisiaj np. w ubezpieczeniu grupowym, opcja „Poważne Zachorowania” wypłacana jest w wysokości kilku, rzadziej kilkunastu tysięcy złotych. Tymczasem, jeżeli przydarzy się komuś takie nieszczęście, wtedy na leczenie potrzeba kilkudziesięciu, a nawet kilkuset tysięcy złotych. Wszak nie dla każdego chorego organizuje się koncerty charytatywne czy publiczne zbiórki pieniędzy. Zdecydowana większość umiera z braku środków na leczenie, którego nie zapewnia służba zdrowia.
Sumy ubezpieczenia na życie: z reguły kilkanaście do kilkudziesięciu tysięcy złotych nie zapewniają egzystencji rodzinie złożonej z drugiego rodzica i dzieci nawet na kilka lat. Przypominam, że renta kapitałowa ze 100 000 zł to jest około 460 zł! A więc, w razie swojej śmierci, osoba ubezpieczona na życie na 100 000 zł zapewnia swojej rodzinie, stały dochód w takiej wysokości. A jaka luka w budżecie powstaje po utracie zarobków nieżyjącego małżonka/rodzica? Wiedzą to Ci, którzy zetknęli się z tym problemem. Tragedia.
Jaki wniosek?
Ubezpieczenia grupowe nie są i nigdy nie będą alternatywą dla polis indywidualnych.
Są bardzo dobrym uzupełnieniem planów finansowych dla rodzin, zwłaszcza w zakresie opcji wypadkowych (są faktycznie tanie). Opcje około rodzinne (urodzenie się dziecka, śmierć rodziców/teściów) są opcjami bardzo drogimi i opłacalne są tylko dla tych, którzy z tych opcji szybko skorzystają i wycofają się z tej „grupówki” (no bo po co płacić za ryzyko z którego już nigdy się nie skorzysta!). Zapłacą za to inni uczestnicy tego ubezpieczenia. Najczęściej jednak to my będziemy tymi "innymi" i będziemy opłacać ryzyka, z których ktoś skorzystał.
I na koniec lżejszy wątek: prowadziłem kiedyś spotkanie z pracownikami (w zdecydowanej większości były to kobiety) w jednym z zakładów przemysłowych na Żoliborzu. Średnia wieku na sali 50+. Zapytany, dlaczego jako jedyny w swojej ofercie nie uwzględniłem opcji urodzenia dziecka odpowiedziałem, że po przeanalizowaniu struktury wiekowej doszedłem do wniosku, że nie jest to im potrzebne. I tu rozpętałem burzę. A co będzie jeżeli któraś z nas urodzi? Chce ją Pan pozbawić wypłaty świadczenia, bo uważa nas pan za zbyt stare do rodzenia?
Nie wiedziałem czy śmiać się czy płakać. Cóż miałem im powiedzieć? Prawdę? Nigdy!
Maciej Lichoński
Skontaktuj się z Autorem, który może zostać również Twoim doradcą ubezpieczeniowym, przez stronę:
Ubezpieczenia na życie